czwartek, 31 lipca 2014

Anatomia Literackich Zbrodni 6. Historia pewnego detektywa

Po dziesięciu latach wróciłam do “Imienia róży”. Czytałam tę książkę, gdy miałam 16 lat, jako uzupełnienie filmu, który zawsze wydawał mi się świetny. Wtedy też mój świat wywrócił się o 180 stopni Celsjusza. Umberto Eco stał się moim bohaterem, Adso i Wilhelm dwiema najbardziej sympatycznymi postaciami literackiego świata. Wtedy też napisałam jedno ze swoich pierwszych opowiadań, którego akcja umiejscowiona była w średniowiecznym klasztorze. Czułam niedosyt, bo wiedziałam, jak daleko jest mojemu bohaterowi do przenikliwości Wilhelma, niemniej jednak byłam z niego dumna, bo zauważył zerwany rzemień przy sandale i w ten sposób pogrążył mordercę. Od tamtej pory wielokrotnie czytałam fragmenty, wracałam do filmu. Kilka dni temu znowu mnie naszło. Ale dzisiaj czytam “Imię róży” w inny sposób.

środa, 30 lipca 2014

Anatomia Literackich Zbrodni 5. Moja ewolucja czytelnicza

Długo zastanawiałam się, o czym napisać kolejny tekst, aby nie zanudzać nikogo zbyt dogłębnymi szczegółami anatomicznymi kryminału. Uznałam, że raz napiszę nie o kryminale, ale o sobie, a właściwie o mojej ewolucji jako odbiorcy kryminałów. Rzecz bowiem opiera się na tym, że kryminały czytam przez połowę swojego życia (no, ponad połowę), ale dopiero jakiś czas temu zdałam sobie sprawę z tego, że wszystkie te podgatunki, które wpadają mi do rąk, a które ciężko zdefiniować, mieszczą się właśnie w ramach gatunkowych (niezwykle szerokich) powieści kryminalnej.

Anatomia Literackich Zbrodni 4. Dlaczego kryminał?

Stanęłam przed zadaniem napisania czwartego artykułu z serii „Anatomia Literackich Zbrodni” i dotarło do mnie, że próbuję przekazać ludziom jakieś informacje na temat kryminału, które pewnie nigdy nikomu się nie przydadzą (co gorsza – do niczego), a nie zadałam przy tym wszystkim pytania najważniejszego. Dlaczego kryminał? Zapytałabym: dlaczego kryminały są poczytne?, ale to zrobił już kiedyś Edmund Wilson, więc nie zamierzam go kopiować. Pytanie brzmi zatem: dlaczego kryminał? Dlaczego zaczytuję się właśnie w tym gatunku? Co w nim jest takiego, że bije rekordy popularności i sprzedaży?

poniedziałek, 28 lipca 2014

Blaise Cendrars "Odcięta ręka i inne wojenne opowieści"

Przyjęłam do recenzji książkę "Odcieta ręka" chociaż wiedziałam, że nie odpowiada ona profilowi mojego bloga. Przemiłej pani z wydawnictwa powiedziałam, że może jednak jakoś uda mi się tę pozycję na blogu wytłumaczyć - literatura wojenna, to przecież jakaś akcja, kryminały wojenne i sensacje przecież też się zaliczają do wybranego przeze mnie gatunku. Tłumaczenie lekko naciągane, zwłaszcza, że od początku wiedziałam, że ten tytuł to nie "jakiśtam" kryminał czy powieść wojenna, ale wartościowy zbiór wspomnień, które już kiedyś już ukazały się w Polsce, a teraz wydawnictwo Noir sur Blanc zdecydowało się na ponowne jego wydanie. I słusznie, bo teksty Cendrarsa zasługują na uwagę. Dzisiaj, z okazji stulecia od wybuchu wielkiej wojny, zapraszam do przeczytania recenzji najlepszej książki dotyczącej tamtego czasu, jaką kiedykolwiek miałam okazję przeczytać.

Blaise Cendrars brał czynny udział w I wojnie światowej. Ten młody wówczas mężczyzna, wrażliwy na zło świata poeta, przeszedł w czasie tej wojny przez swoje prywatne piekło, którego cień kładł się na całym jego późniejszym życiu. I nie mówię tutaj wyłącznie o tragicznym zdarzeniu, w wyniku którego Cenderars stracił rękę, ale o wszystkich okrucieństwach wojny, które w swoich tekstach zwykł opisywać bez zbędnych ogródek. Możliwość zapoznania się z widokiem wojny oczyma pisarza otrzymaliśmy dzięki jego wielkiemu samozaparciu, bowiem wypadek, do którego doszło w czasie walk sprawił, że młody pisarz stracił rękę prawą, tę która służyła mu do pisania.

środa, 9 lipca 2014

Krwawa setka, nr 82. Umberto Eco "Imię róży"

Z "Imieniem róży" spotykałam się już kilkukrotnie, ale dopiero drugi raz przeczytałam tę książkę w całości. Pierwszy raz miało to miejsce 10 lat temu. Pomimo tego, że zakochałam się w tej historii i uznałam ją za niezwykle wciągającą, nie byłam wtedy w stanie docenić wielowarstwowości, złożoności i trójwymiarowości powieści. Dzisiaj, kiedy mogę o sobie powiedzieć, że jestem w miarę świadomym czytelnikiem, mogę powiedzieć, że "Imię róży" jest najlepszą książką jaką w życiu czytałam. Nie wiem czy ulubioną, ale na pewno najlepszą.
Wiem, że wielu ludziom jest trudno mówić i myśleć o "Imieniu róży" w odcięciu od filmowej ekranizacji. Dzieje się tak prawdopodobnie dla tego, że jest to pozycja niezwykle skomplikowana, trudna do przeczytania, zaś w wersji filmowej o wiele lżejsza i bardziej rozrywkowa. Na szczęście rozrywka nie zawsze wiąże się dla mnie z łatwizną.

Michele Giuttari "Florencka gra"

Michele Giuttari nie jest w Polsce znaną personą, ale kilka granic dalej, we Włoszech, może w niektórych kręgach uchodzić za narodowego bohatera. To on w czasie swojej pracy w policji doprowadził do ponownego otwarcia sprawy tak zwanego „potwora z Florencji”, sprawy, która przez wiele lat budziła nie tylko kontrowersje, ale przede wszystkim przerażenie.

Walter Mosley "Diabeł w błękitnej sukience"

Niektórzy uważają, że czarny kryminał amerykański umarł kilka dekad temu. Ci, którzy są tego zdania, są w absolutnym błędzie, czego najjaskrawszym dowodem jest powieść „Diabeł w błękitnej sukience” Waltera Mosley’a.

Do lektury zasiadłam jak zawsze pełna nadziei na niezapomniane przeżycia i tym razem moje oczekiwania zostały spełnione. Czarny kryminał amerykański nie jest gatunkiem prostym, chociaż jego ramy fabularne są dosyć wyraźne. Niemniej jednak napisanie dobrej powieści utrzymanej w tym klimacie jest niebywale trudne. Walter Mosley poradził sobie nad wyraz dobrze z tym zadaniem dodatkowo wplatając w fabułę trudne i w literaturze często przemilczane problemy, takie jak antysemityzm czy w szczególności rasizm. Zapewne w osiągnięciu zamierzonych celów pisarskich pomogło Mosley’owi jego pochodzenie. Matka była rosyjską Żydówką, ojciec, czarnoskórym Amerykaninem. Żywe w pierwszej połowie ubiegłego stulecia podziały dawały się mocno we znaki zarówno czarnoskórym, jak i Żydom, sam Mosley raczy wiedzieć, ile mniej lub bardziej szokujących historii usłyszał z ust rodziców, ilu epizodów sam raczył doświadczyć. Tak czy inaczej widać w prozie Mosley’a znaczną wiedzę na temat warunków życia panujących w Stanach Zjednoczonych w pierwszych latach po drugiej wojnie światowej.

Rosalind Noonan "Koszmarne przebudzenie"

Lata marzeń w końcu znalazły swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Chelsea ma wszystko, czego może pragnąć kobieta. Kochającego męża, pracę, która daje jej poczucie spełnienia, przestronny dom, kochającą matkę i równie kochającą siostrę. Gdy do tego obrazka dołączyła jeszcze wieść o spodziewanym dziecku, czuła, że w końcu złapała Boga za nogi.

wtorek, 8 lipca 2014

Krwawa setka, nr 1: Edgar Allan Poe "Człowiek tłumu"

"Człowiek tłumu" Edgara Allana Poe jest lekturą ciekawą, tajemniczą, intrygującą. Dla mnie również porywającą, chociaż spotkałam się z wieloma głosami, jakoby w rzeczywistości był to tekst nudny i w żaden sposób nie związany z kryminałem.

Rzeczywiście, trudno jest w tym przypadku mówić o związkach z literaturą kryminalną, lepiej byłoby powiedzieć, że opowieść, którą zaserwował czytelnikom w "Człowieku tłumu" jest cichym, ale równocześnie jednoznacznym preludium dla lietratury detektywistycznej. Poe przyzwyczaił nas swoimi późniejszymi tekstami do tego, że "śledztwo jest dla nas rozwrywką". Tymm bardziej, że domeną kryminału, który wywodzi się od Poego jest to, że sprawa zawsze zostaje rozwiązana. W przypadku "Człowieka tłumu" jest inaczej.

Anne Perry "Klub Ognia Piekielnego"

Pamiętacie, co działo się w Londynie w 1888 roku? Wciąż nie mamy pewności, kim był tajemniczy morderca, który pozbawił życia przynajmniej pięć kobiet trudniących się nierządem. Jego legenda przynosi złą sławę Whitechapel i okolicom aż do dziś, a niepewna tożsamość Kuby Rozpruwacza nadaje całej historii pikanterii, nic dziwnego zatem w tym, że pisarze, scenarzyści, muzycy wciąż wracają w swoich pracach do tamtych straszliwych wydarzeń.
Akcja „Klubu Ognia Piekielnego” rozpoczyna się w 1890 roku, czyli już po zakończeniu się brutalnych morderstw prostytutek. Nie minęło wiele czasu od kiedy ducha wyzionęła Mary Jane Kelly, nikt nie ma pewności, czy Rozpruwacz nie zawiesił tylko działalności i nie czyha na swoje kolejne ofiary. Obawy wydają się być uzasadnione, chociaż nikt nie popada w paranoję – w końcu Whitechapel należy do dzielnic biednych, w których ciągle ktoś umiera. I tego dnia, gdy nadinspektor Thomas Pitt zostaje wezwany do rozwiązania dość nietypowej sprawy śmierci prostytutki, nikt nawet nie dopuszcza do siebie myśli o tym, że Kuba Rozpruwacz może znowu rozpocząć swój cykl, każdy natomiast jest pewien jednego: pozostawione na miejscu zbrodni ślady wróżą sprawę długą, trudną i zakrawającą o skandal, bowiem okazuje się, że w sprawę zamieszany jest syn szanowanego i wpływowego człowieka. Można nawet powiedzieć, że to syn kogoś, kto znaczy w mieście więcej niż wszyscy inspektorowie policji razem wzięci. Poszukiwania sprawcy są zatem ciężkie i muszą być prowadzone delikatnie, a widmo skandalu wiąże Pitt’owi ręce.