piątek, 10 czerwca 2016

Hanna Samson "Patyk"

Zaatakował od tyłu. Jedną rękę położył mi na ustach, drugą złapał w pasie i przyciągnął do siebie. Dyszał mi w ucho. Trwałam w potrzasku, ale…

Nie mogłam się nie zainteresować książką, której powyższy fragment został zamieszczony na jej okładce. Dodatkowo na ostatniej stronie widnieje pytanie: Co się stanie, kiedy zabijesz? Miłośnik kryminałów nie mógł obok tej pozycji przejść obojętnie.
Obietnica historii pewnej zbrodni spisanej w pierwszej osobie skusiła mnie pomimo niepewności, którą wzbudzała postać autorki, która nie kryje się z tym, że jest feministką. Na mnie to słowo działa jak płachta na byka, dlatego do powieści podeszłam równocześnie z zaciekawieniem i sporą dozą rezerwy.

Stosunkowo niewielką, ledwie dwustustronicową powieść, przeczytałam od ręki. Połowę jeszcze w drodze z poczty, na której ją odebrałam. Okazała się bowiem od pierwszych zdań bardzo wciągająca. Myślę, że w znacznej mierze jest to zasługą pierwszoosobowej narracji, która nie pozwala czytnikowi na chwilę wytchnienia – wszak razem z bohaterką musimy uciekać, poradzić sobie z trudną sytuacją, jaką jest zabicie drugiego człowieka. Barbara, główna bohaterka, zostaje napadnięta i w obronie własnej doprowadza do czyjejś śmierci. Pomimo działania w obronie własnej, nie jest w stanie logicznie myśleć i postanawia oddalić się z miejsca zdarzenia. Ucieczka szybko przeradza się w walkę z demonami przeszłości.

Niestety szybko okazało się, że kryminału w powieści jak na lekarstwo, ale faktycznie nie można jej odmówić wysokiej jakości psychologizmu sytuacji i postaci. Ponieważ książka skusiła mnie obietnicą zbrodni, pomimo tego, że stanowi ona wyłącznie punkt wyjścia do dalszych wydarzeń, nie wydarzenie centralne, to właśnie zdania z nią związane, najbardziej zapadły mi w pamięć: Ponoć morderca zwykle wraca na miejsce zbrodni, co wydaje się mało rozsądne. Zrozumiałam, dlaczego to robi. Siła przyciągania była tak wielka, że przestałam z nią walczyć.

W trakcie trwającej nie więcej niż dwie godziny konsumpcji książki zniknęłam ze świata. Historia być może nie jest porywająca, po prostu zmagania kobiety z przeszłością, próba ucieczki przed przyszłością, wyrównanie rachunków z dawnymi znajomymi, ale jednak wciąga. Wciąga, ponieważ nie jest rozwlekła, jest dynamiczna, pełna dialogów, wtrąceń narratorki, czasem śmiesznych, czasem tak życiowych, że znamy je z własnego życia. Nie ukrywam jednak, że nawet bez informacji o tym, że autorce bliska jest myśl feministyczna, daje się to wyczuć z treści. Być może upraszczam, ale zło tego świata zostało w powieści stworzone przez mężczyzn, którzy piją, biją, molestują, mordują, zdradzają. Psychologia kobiet być może i na piątkę, ale mężczyzn wymaga jeszcze dopracowania.

Podsumowując, książkę czyta się lekko, jej lektura sprawia przyjemność. Niestety jest dość przewidywalna, ale z drugiej strony, czy to źle?

 Hanna Samson "Patyk", Znak Litera Nova - Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2016, 205[1]s.

Sylwia Tomasik

Recenzja ukazała się pierwotnie w serwisie Bookeriada.

4 komentarze:

  1. Mnie ciągle ciekawi dlaczego "Patyk"? Skąd taki tytuł? Póki co nikt mi nie odpowiedział na to nurtujące mnie pytanie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterka wspomina, że w dzieciństwie kładła na drodze potoczku (no dobra, płynącej kałuży), który robił się w czasie deszczu, patyk i patrzyła, jak zmienia jego bieg. Patyk jest tu metaforą czegoś małego, z pozoru nieznaczącego, co odmienia bieg wydarzeń, kieruje je na inne tory.
      Nikt nie odpowiedział, może nikt nie czytał?

      Usuń
    2. O! Dziękuję za wyjaśnienie! :)
      No właśnie pytałam tych, co czytali. Może po prostu nikt nie zwrócił na to uwagi, więc moje pytanie pozostawało bez echa. :)

      Usuń
    3. Przy takiej marnej objętościowo książeczce i oczywistym odniesieniu do tytułu trochę to dziwne, że niby czytali, a nie wiedzą. Może udawali, że czytali?
      Pozdrawiam!

      Usuń