Życie nie jest proste. To wie każdy. Nawet najszczęśliwszy człowiek pada czasem ofiarą nieszczęścia, niepowodzenia, samotności. To właśnie
o tym ostatnim opowiada nowa powieść Moniki Szwai „Anioł w kapeluszu”,
książka poświęcona samotności w różnych odcieniach.
Na wstępie muszę się do czegoś przyznać –
nie czytałam wcześniej żadnej powieści Moniki Szwai. Chyba wydawało mi
się, że to nie moja bajka. Teraz żałuję, bo może to właśnie jest ten typ
literatury, który pozwoliłby mi prawdziwie odpocząć w te dni, kiedy nic
się nie układa tak, jak powinno. „Anioł w kapeluszu” to jedna z tych
powieści, o których muszę powiedzieć, że skutecznie łączą w sobie wiele
funkcji literatury: relaksują, bawią, wciągają, kiedy trzeba wzruszają.
Przynoszą ulgę w trudnych chwilach, dają odprężenie po ciężkim dniu.
Fabuła powieści została tak
skonstruowana, że przez długi czas nie mogłam dojść do tego, w jaki
sposób losy bohaterów mają się splątać i co ma z tego wyjść, a napis
na okładce wyraźnie przecież głosił, że „Czasem tak bywa, że trzeba
uciec od swojego życia, żeby zacząć żyć naprawdę. Za sprawą przypadku
w peryferyjnej dzielnicy Szczecina, na skaju lądu i wody, spotyka się
kilkoro takich uciekinierów”. I rzeczywiście, w końcu spotykają się
i pomimo tego, że na pozór nic ich poza samotnością i ucieczką nie
łączy, okazuje się, że ludzkie losy potrafią się splątać w najbardziej
nieoczekiwane sposoby.
Dużym plusem powieści jest jej język.
Napisana potoczyście, bez zbędnego patosu, ale również bez rynsztokowych
haseł. W „Aniele w kapeluszu” mamy do czynienia z udanym
naśladownictwem mowy codziennej, zróżnicowanej pod względem postaci, jej
wieku, trosk i doświadczenia życiowego. Autorka jest świetną
obserwatorką uczuć i zachowań ludzkich i potrafi je przekazać w taki
sposób, który tam gdzie potrzeba przepełniony jest ciepłem, a tam gdzie
zachodzi potrzeba cynizmu, pojawia się on w sowitych ilościach. Ubawiłam
się, kilka razy prawie popłakałam (dobra, przyznam się, raz się
wzruszyłam i puściły mi hamulce), kolejne niezbyt długie rozdziały
pochłaniałam w ciekawości, co też przyniesie zwykłe życie.
„Anioł w kapeluszu” to wspaniała podróż
poprzez ludzkie problemy, których jako osoby postronne możemy na co
dzień nie zauważać. Czasem zdaje się nam, że to właśnie nasze tragedie
i problemy są najtrudniejsze do rozwiązania i przetrwania, podczas
gdy tuż obok dzieją się tak samo poważne tragedie, tak samo przerażeni,
wyczerpani i osamotnieni ludzie poszukują pomocy. Być może to zbyt wiele
powiedzieć, że książka ta otwiera oczy na ludzkie problemy i ich
naturę, która lubi się kamuflować, ale na pewno przynosi ukojenie
w postaci myśli, że nie wszystko jest jeszcze stracone a pomoc,
której tak rozpaczliwie poszukujemy, może się znajdować w każdym
człowieku.
Monika Szwaja, "Anioł w kapeluszu", Wydawnictwo SOL, Grójec 2013.
Sylwia Tomasik
Recenzja ukazała się pierwotnie w serwisie Bookeriada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz