wtorek, 7 stycznia 2014

Robert Bloch "Psychoza"

Nie jest łatwo rzetelnie zrecenzować książkę, którą czyta się po raz pierwszy znając na wylot jej dwie ekranizacje. Przyznam, że skupienie się w czasie lektury na udawaniu czytelnika, który nie zna zakończenia i nie wie, na czym cała zagadka się opiera nie było łatwe, niemniej jednak lektura przyniosła mi wiele radości. Mowa o „Psychozie” Roberta Blocha, która ponad pół wieku temu zachwyciła Alfreda Hitchcocka, a dzisiaj i mnie pozytywnie wpisała się w pamięć. W niniejszej recenzji postaram się nie nawiązywać zbyt często do wersji filmowych, bo nie jest to blog recenzji dzieł światowej kinematografii, trzeba jednak oddać Hitchcockowi, że czyniąc z „Psychozy” scenariusz filmowy, niemalże uśmiercił książkę. Tym razem jednak nie zawiodła nauka, że warto sięgać do źródeł.

Przede wszystkim chciałam zwrócić uwagę na objętość „Psychozy”. Nie jest to powieść wielkich gabarytów, ot – ledwo 170 stron dość sporym drukiem na niewielkich stronach. Kilka rozdziałów, struktura nieskomplikowana. Fabuła opowiedziana z różnych perspektyw w zależności od tego, która z nich wypadnie w przypadku danej sceny najbardziej dramatycznie. I jest oczywiście zagadka. Zagadka, która dla czytelnika na pierwszy rzut oka nie istnieje, bo w treści książki wyraźnie jest powiedziane, kto zbrodni dokonał. Poszukiwania prowadzi zatem nie czytelnik, ale wyłącznie detektyw, w tym przypadku detektyw Milton Arbogast.

I tutaj pojawia się mój problem, jak zwykle nie chcę zdradzić zbyt wiele z fabuły, aby nikomu nie zepsuć przyjemności czytania, jak mam to jednak zrobić, żeby dobrze zarysować kształt zagadki i nie zdradzić równocześnie jej rozwiązania? Mogłabym przyjąć, że każdy zna „Psychozę” w filmowych hitów (1960 i 1999 rok), ale domyślam się, że w szczególności młodzi czytelnicy mogli jeszcze nie mieć z nią styczności. Opowiem więc te historię od środka, pomijając zaledwie połowę początku i zupełnie nie skłaniając się w stronę zakończenia.

Prywatny detektyw Milton Arbogast dostaje zlecenie odszukania zaginionej kobiety. Była ona ostatni raz widziana w pracy tuż przed weekendem. Miała ze sobą znaczną ilość gotówki, która miała trafić na firmowe konto bankowe. Pomimo tego, że rodzina potwierdza, że panna Mary Crane dopuściła się zuchwałej kradzieży i wyjechała nikomu nic nie mówiąc. Śledztwo doprowadza detektywa do motelu na odludziu, kilka kilometrów od autostrady. Mieszkający ze schorowaną matką właściciel motelu, Norman, nie ukrywa, że kobieta zanocowała w jego przybytku, utrzymuje jednak, że wyjechała po przespaniu w niej jednej nocy. Detektyw dostrzega jednak, że mogło być inaczej i decyduje się na o wiele bardziej zdecydowane kroki, byle dotrzeć do prawdy na temat losu panny Crane i zaginionych pieniędzy. Prawda ta okazuje się mroczna, niecodzienna, niemieszcząca się w granicach zwykłego ludzkiego rozumowania. Motel na odludziu tym razem okazał się tak straszny, jak chciałby go widzieć każdy miłośnik grozy, suspensu i wyszukanego kryminału.

"Psychoza” okazała się dla mnie bardzo przyjemną lekturą. To książka, z której bije kunszt powieści kryminalnych pisanych przed dziesięcioleciami, kiedy niemalże każda próba poszukiwania nowych dróg rozwoju kryminału musiała kończyć się sukcesem. Ponad to klucz do zrozumienia źródeł zagadki wybiegał poza granice myślenia ówczesnych pisarzy. Historia, która wyszła spod pióra Blocha po dziś dzień bije świeżością i zaskakuje dokładnością w sposobie przedstawienia psychozy. Znając kilka opracowań medycznych na temat tego schorzenia mogę powiedzieć, że Bloch w rzetelny sposób przeniósł objawy na karty powieści. Udało mu się przy tym uniknąć zbyt mocnego nakreślenia niektórych objawów czyniąc z Normana, właściciela motelu, bardzo realistycznie prezentujący się okaz choroby psychicznej.

Niewątpliwie lektura „Psychozy” była czymś odprężającym. Polecam wszystkim fanom kryminałów i postuluję dopisanie tego tytułu do wszelkich list najważniejszych kryminałów!

Sylwia Tomasik

Bloch Robert "Psychoza", Dom Wydawniczy Rebis: Poznań 1999.

3 komentarze:

  1. Nie czytałam książki, ani nie oglądałam filmów. Ale podejrzewam, że pewnego pięknego dnia to się zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś osobą młodą, masz czas na zapoznawanie się z klasyką i siłą napędową kultury popularnej, zacznij już dziś, bo to studnia bez dna.

      Usuń
  2. Ja myślę, że prędzej przeczytam niż oglądnę film, myślę,że dość szybko zapoznam się z tą lekturą :)

    http://anonymous-reader-reviews.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń