Przyjęłam do recenzji książkę "Odcieta ręka" chociaż wiedziałam, że nie odpowiada ona profilowi mojego bloga. Przemiłej pani z wydawnictwa powiedziałam, że może jednak jakoś uda mi się tę pozycję na blogu wytłumaczyć - literatura wojenna, to przecież jakaś akcja, kryminały wojenne i sensacje przecież też się zaliczają do wybranego przeze mnie gatunku. Tłumaczenie lekko naciągane, zwłaszcza, że od początku wiedziałam, że ten tytuł to nie "jakiśtam" kryminał czy powieść wojenna, ale wartościowy zbiór wspomnień, które już kiedyś już ukazały się w Polsce, a teraz wydawnictwo Noir sur Blanc zdecydowało się na ponowne jego wydanie. I słusznie, bo teksty Cendrarsa zasługują na uwagę. Dzisiaj, z okazji stulecia od wybuchu wielkiej wojny, zapraszam do przeczytania recenzji najlepszej książki dotyczącej tamtego czasu, jaką kiedykolwiek miałam okazję przeczytać.
Blaise Cendrars brał czynny udział w I wojnie światowej. Ten młody wówczas mężczyzna, wrażliwy na zło świata poeta, przeszedł w czasie tej wojny przez swoje prywatne piekło, którego cień kładł się na całym jego późniejszym życiu. I nie mówię tutaj wyłącznie o tragicznym zdarzeniu, w wyniku którego Cenderars stracił rękę, ale o wszystkich okrucieństwach wojny, które w swoich tekstach zwykł opisywać bez zbędnych ogródek. Możliwość zapoznania się z widokiem wojny oczyma pisarza otrzymaliśmy dzięki jego wielkiemu samozaparciu, bowiem wypadek, do którego doszło w czasie walk sprawił, że młody pisarz stracił rękę prawą, tę która służyła mu do pisania.
Cendrars mógł nigdy nie pozbierać się po tak wielkiej tragedii, co w pewien sposób miało miejsce, bowiem w żadnym ze swoich tekstów w sposób bezpośredni nie opowiedział on o samym wypadku. Częściej o jego skutkach, nigdy zaś o momencie wielkiej straty. Te wszystkie fakty, które wydawca zamieścił we wstępie do zbioru, rozbudziły moją ciekawość. Skoro ktoś tak bardzo stara się, aby spisać swoje wojenne i powojenne doświadczenia, to musi mieć coś do powiedzenia. I nie myliłam się, bo Cendrars miał do powiedzenia wiele. Przede wszystkim prawdę, bo chociaż nie stroni od lirycznych ozdobników, w znacznej mierze przekazuje nam mroczne świadectwo na temat okropieństw wojny.
Nie mogę nie powiedzieć kilku słów o stylu pisarskim Cendrarsa. Jak już wspomniałam opisy często są mocno liryczne i zdradzają, czym przed wojną zajmował się autor wspomnień. W zdecydowanej większość jednak Cendrars jednak nie przebiera w słowach i nie waha się przed nazwaniem wojennych okropności, których był świadkiem i uczestnikiem, przy użyciu mocnych słów. Przede wszystkim zaś nie oddziela wojny i jej efektów od działań ludzi. To ludzie są ofiarami, ludzie są sprawcami, ludzie towarzyszą mu w walce i właśnie ludzi posyła na śmierć w walecznym szale. Dla Cerdrarsa nie ma ludzi wyłącznie dobrych lub wyłącznie złych. Zauważa on to, że każdy człowiek działa tak, jak nakazują mu warunki. Nikogo nie skreśla. I o wszystkich pamięta, bo chociaż czasem nie wspomina czyjegoś imienia, to tylko dlatego, by zapewnić mu spokój duszy i nie męczyć go bez potrzeby.
"I odkryć samotność. Oto, co zawdzięczam Legii i starym wygom z Afryki, żołnierzom, oficerom, podoficerom, którzy otoczyli nas, przemieszali się z nami na zasadzie koleżeństwa - owi <desperados>, niedobitki Bóg raczy wiedzieć jakiej epopei kolonialnej, ale co do jednego mężczyźni. I warto było ryzykować życie, żeby zetknąć się z tymi potępieńcami wytatuowanymi i zalatującymi kolonią karną. Żaden z nich nie puścił nas nigdy kantem, każdby był gotów oddać własną głowę dla nic, dla pusteh sławy, dla pijaństwa, dla zakładu, dla żartu, dla cholernych wybryków, kurwa twoja mać, żeby stalo, żeby grało, każdy miał za sobą jakieś przemiany, recydywę, cios bambusem narkomanię, alkoholizm, chandrę lub miłość, każdy po kilka razy popadał w te same historie, każdy bez wyjątku skądś powracał".
Przytoczony fragment to nie tylko przykład na to, w jaki sposób Cendrars opowiada o wojennej rzeczywistości i spotkanych na drodze ludziach, ale również na potoczystość jego stylu. Zdarza się niekiedy, że wyliczenia ciągną się przez niemal całą stronę. Nie ma w nich jednak ani jednego zbędnego słowa. Jeśli jakieś się pojawiło, jeśli jakieś słowo opisuje spotkanego człowieka, używany sprzęt, odwiedzane miejsca czy odczuwane emocje, to znaczy, że opis bez niego byłby niepełny. Szczegółowość pisarstwa Cendrarsa przeplata się z niezwykle silnym ładunkiem emocjonalnym.
Na zakończenie powiem, że dawno nie miałam okazji przeczytania książki tak prawdziwej i smutnej równocześnie. Opisy przytaczane przez Cendrarsa pokazują, jak silnym piętnej doświadczenia wojenne odbijają się na człowieku. Polecam tę książkę każdemu, kto poszukuje chwili z literaturą wysoką, wstrząsającą i równocześnie mocno refleksyjną.
Sylwia Tomasik
Blaise Cendrars, Odcięta ręka i inne wojenne opowieści, Warszawa 2014.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Oficynie Wydawniczej Noir sur Blanc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz