Wina nie pijam – wyznam na wstępie.
Ale być może zacznę. To efekt działania lektury. „Zbrodnia i wina”
Michała Bardela potrafi zdziałać cuda. Ja, „winna ignorantka”, daję się
skusić. Na razie na lekturę książki o winie, czego bym pewnie nigdy nie
zrobiła, gdyby nie pojawiło się ono na kartach opowieści w zestawieniu
ze zbrodnią. Niedługo jednak pewnie skuszę się i na wino, bo dzięki
Bardelowi w końcu wiem, jakie wybrać. A to wszystko sowicie okraszone
historiami kryminalnymi. Połączenie idealne – „Zbrodnia i wino”.
Święta prawda zamieszczona została
na okładce książki, bowiem rzeczywiście mamy do czynienia z „sensacyjnym
przewodnikiem po winach świata”. Zabójczo dobrym przewodnikiem moim
zdaniem. Nigdy bym nie przypuszczała, że przyjdzie mi recenzować książkę
o winie. Ale cóż było robić, skoro autor, świadomy współczesnych
trendów czytelniczych, postanowił połączyć dwa elementy: swoje
zamiłowanie do wina i przepis na bestseller, czyli kryminał?
Przeczytałam, a właściwie pochłonęłam (aż mi wstyd, bo rzecz traktującą
o winie sama potraktowałam tak, jakby to była byle lemoniada –
wychyliłam jednym haustem).
Michał Bardel przeprowadza czytelnika
przez najsłynniejsze winiarskie rejony świata. Co ciekawe, z każdym
z nich wiąże się jakaś historia kryminalna, jakaś afera na wielką skalę.
Ponad to, afery te, skandale i zbrodnie często nie sięgają w odległe
czasy, ale dzieją się niemalże na naszych oczach, w czasach nam
współczesnych. Ta aktualność nadaje całości pikanterii. A kiedy historia
dobiegnie już końca autor z niebywałą gracją przechodzi do kwestii
natury winiarskiej. Co, skąd pochodzi, jakie wybrać, gdzie kupić, ile
kosztuje, dlaczego smakuje tak, nie inaczej. To ostatnie mnie
w szczególności zainteresowało. Okazuje się bowiem, że niuanse związane
z hodowlą czy przetwarzaniem winogron, mają ogromne znaczenie dla
ostatecznych walorów smakowych napitku. Zbrodnia i wino przeplatają się
w opowieściach Bardala bardzo płynnie, nie powodując niesmaku i nudy.
Jeśli by zaś ktoś chciał teraz zapytać, a jakież to historie mogą być
z winem związane, powiem: jeśli nie wiadomo, o co chodzi, chodzi
o pieniądze.
Ten, kto w winie gustuje, pewnie już zna
nową książkę Bardela „Zbrodnia i wino” i pewnie nie muszę go do jej
lektury zachęcać. Dlatego skieruję swoje słowa przede wszystkim
do podobnych mnie „winnych ignorantów”, którzy nie czują potrzeby
czytania nudnych podręczników o winie. Ten przewodnik w żadnym razie
nudny nie jest. Nie nosi na sobie najmniejszych znamion podręcznika.
Jest do granic rozrywkowy, napisanych przy tym w taki sposób, że jego
czytanie zdaje się odbywać z pominięciem książki. Jakbyście siedzieli
z autorem twarzą w twarz i prowadzili z nim rozmowę. O winie,
oczywiście. Bo jak się okazuje, to również jest temat na wielostronicowe
opowieści. Wino, choć i boskie i grzeszne równocześnie, posiada jeszcze
jedno, mocno sensacyjne oblicze, które pcha ludzi do najcięższych
i najbardziej zaskakujących przestępstw. Polecam. Dla mnie to największe
kryminalne zaskoczenie roku. Nie wierzyłam, że o winie można pisać
w tak interesujący sposób. Obym mogła być częściej tak mile zaskakiwana!
Na zakończenie pozwolę sobie
na niewielki cytat, który pokazuje skąd w Bardalu skłonność do tak
dobrego łączenia dwóch odległych zagadnień, którymi są wino i zbrodnia,
a który także zaprezentuje jego dowcip i talent pisarski:
Zanim zostałem dziennikarzem,
a jeszcze wcześniej historykiem filozofii, miałem zostać
kryminalistykiem (lub przynajmniej – w razie niepowodzenia – dobrze
wykształconym kryminalistą).
Michał Bardel "Zbrodnia i wina. Sensacyjny przewodnik po winach świata", Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2014, 219[1]s.
Sylwia Tomasik
Recenzja ukazała się pierwotnie w serwisie Bookeriada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz