"Oblicza zbrodni", czasopismo wychodzące pod szyldem wydania specjalnego pisma "Śledztwo", jednego z tych, które kupuję regularnie. Z "Obliczami zbrodni" miałam do tej pory do czynienia kilkukrotnie, a w ramach tygodnia z czasopismami, zaprezentuję Wam jego profil na podstawie numeru 4 z dni 28.07.2015 - 28.09.2015.
Nie recenzowałam jeszcze na Papierowym Mordercy "Śledztwa", czyli czasopisma "matki" dla "Obliczy zbrodni", ale wierzcie mi na słowo - poza szatą graficzną te dwa pisma niemalże się między sobą nie różnią.
Oczywiście, niewielkie różnice są, ale widać gołym okiem, że pisma są ze sobą powiązane. Widać to nie tylko w treści, czyli w rodzaju poruszanych problemów, ale nawet w ich układzie.
Podobnie jak w przypadku recenzowanego wczoraj "Reportera" zacznę od omówienia szaty graficznej. To jedna z niewielu rzeczy, która mnie w "Obliczach zbrodni" odrzuca. Papier jak papier, tania szmata z roli, okładka z takiego samego papieru, w żaden sposób nie jest wzmocniona. Wydawca oszczędza na wszystkim, ale to mi nie przeszkadza. Do szału doprowadza mnie kolorystyka pisma. Niby wszystko pięknie, ładnie, kolorowo, dużo fotografii ilustrujących opowiadane historie kryminalne. Niestety - całość wychodzi bardzo mdła, fotografie zaś rzadko przedstawiają prawdziwych bohaterów historii, są wyciągnięte z banku zdjęć, jedno zdjęcie mogłoby się na dobrą sprawę pojawiać w wielu artykułach w jednym numerze, takie jest wieloznaczne.
Treść czasopisma jest bardzo podobna do tej prezentowanej przez "Śledztwo". W omawianym numerze znalazło się kilka tekstów o bardzo krzykliwych tytułach, takich jak "Krwawa Tilly", "Szaleńcy za sterami" czy "<Rambo> zabił w amoku". Część tekstów dotyczy tematów bardzo aktualnych, ale nie można powiedzieć, aby wyczerpywały one ich złożoność. Dzieje się tak na przykład z tekstem "Szaleńcy za sterami" napisanym w związku z tragedia niemieckiego samolotu, do jakiej doszło w marcu tego roku. Niestety, analiza, zwłaszcza psychologiczna, niemalże nie istnieje. To był temat numeru, na zakończenie zaś redakcja zamieściła tekst "Sadysta z Chanquito", tekst, który równie dobrze mógłby się ukazać na zakończenie jakiegoś numeru "Śledztwa".
Rozczarowała mnie stała rubryka "Laboratorium kryminalne". Mocno się zdziwiłam, gdy na dole artykułu traktującego dość pobieżnie o biometrii, przeczytałam "źródło: Wikipedia" oraz www.kryminalistyka.fr.pl. Naprawdę? Tylko na tyle stać autora? Rzuciłam okiem do zgromadzonych przeze mnie wycinków z poprzednich miesięcy i lat, gdzie miałam kilka tekstów z cyklu "laboratorium kryminalne". One nie były opatrzone informacjami o takich źródłach. No cóż... Może zbyt wiele wymagam? Zwłaszcza za 3,99 zł.
Na zakończenie kilka słów o częściach nieśmiertelnych i niezbędnych w tego rodzaju czasopismach - kawały i śmieszne historie z życia nieudolnych przestępców oczywiście są. Jakiej jakości, to już inna bajka - powiedziałabym, że na typowym poziomie Nie brakuje również krzyżówek, z nagrodami na tyle nęcącymi, że czytelnik może się pokusić na wysłanie smsa czy pocztówki. Cieszy mnie, że w piśmie znalazło się miejsce na ogłoszenia Fundacji ITAKA, dając szansę na odnalezienie 12 zaginionych osób.
Oczywiście, niewielkie różnice są, ale widać gołym okiem, że pisma są ze sobą powiązane. Widać to nie tylko w treści, czyli w rodzaju poruszanych problemów, ale nawet w ich układzie.
Podobnie jak w przypadku recenzowanego wczoraj "Reportera" zacznę od omówienia szaty graficznej. To jedna z niewielu rzeczy, która mnie w "Obliczach zbrodni" odrzuca. Papier jak papier, tania szmata z roli, okładka z takiego samego papieru, w żaden sposób nie jest wzmocniona. Wydawca oszczędza na wszystkim, ale to mi nie przeszkadza. Do szału doprowadza mnie kolorystyka pisma. Niby wszystko pięknie, ładnie, kolorowo, dużo fotografii ilustrujących opowiadane historie kryminalne. Niestety - całość wychodzi bardzo mdła, fotografie zaś rzadko przedstawiają prawdziwych bohaterów historii, są wyciągnięte z banku zdjęć, jedno zdjęcie mogłoby się na dobrą sprawę pojawiać w wielu artykułach w jednym numerze, takie jest wieloznaczne.
Treść czasopisma jest bardzo podobna do tej prezentowanej przez "Śledztwo". W omawianym numerze znalazło się kilka tekstów o bardzo krzykliwych tytułach, takich jak "Krwawa Tilly", "Szaleńcy za sterami" czy "<Rambo> zabił w amoku". Część tekstów dotyczy tematów bardzo aktualnych, ale nie można powiedzieć, aby wyczerpywały one ich złożoność. Dzieje się tak na przykład z tekstem "Szaleńcy za sterami" napisanym w związku z tragedia niemieckiego samolotu, do jakiej doszło w marcu tego roku. Niestety, analiza, zwłaszcza psychologiczna, niemalże nie istnieje. To był temat numeru, na zakończenie zaś redakcja zamieściła tekst "Sadysta z Chanquito", tekst, który równie dobrze mógłby się ukazać na zakończenie jakiegoś numeru "Śledztwa".
Rozczarowała mnie stała rubryka "Laboratorium kryminalne". Mocno się zdziwiłam, gdy na dole artykułu traktującego dość pobieżnie o biometrii, przeczytałam "źródło: Wikipedia" oraz www.kryminalistyka.fr.pl. Naprawdę? Tylko na tyle stać autora? Rzuciłam okiem do zgromadzonych przeze mnie wycinków z poprzednich miesięcy i lat, gdzie miałam kilka tekstów z cyklu "laboratorium kryminalne". One nie były opatrzone informacjami o takich źródłach. No cóż... Może zbyt wiele wymagam? Zwłaszcza za 3,99 zł.
Na zakończenie kilka słów o częściach nieśmiertelnych i niezbędnych w tego rodzaju czasopismach - kawały i śmieszne historie z życia nieudolnych przestępców oczywiście są. Jakiej jakości, to już inna bajka - powiedziałabym, że na typowym poziomie Nie brakuje również krzyżówek, z nagrodami na tyle nęcącymi, że czytelnik może się pokusić na wysłanie smsa czy pocztówki. Cieszy mnie, że w piśmie znalazło się miejsce na ogłoszenia Fundacji ITAKA, dając szansę na odnalezienie 12 zaginionych osób.
"Oblicza zbrodni. Śledztwo - wydanie specjalne" - nr 4, 28.07. - 28.09.2015.
Sylwia Tomasik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz