Recenzję "Epoki hipokryzji" zacznę od kilku słów wspomnienia mojej babci. Babci, której zdarzało się mówić, że za "jej czasów takich rzeczy nie było". O jakie "rzeczy" chodziło? Między innymi o związane z przestępczością, ale też z erotyką właśnie. Drażniłam się z nią wtedy, mówiąc: "tak, nie było - a my wszyscy tośmy się z kapusty wzięli". Parskała na mnie oschle i do tematu nie wracała. Chociaż babcia moja z "tymi rzeczami" przed wojną raczej nie miała okazji się zetknąć (była wówczas dzieckiem), to jednak ten smaczek hipokryzji dawał się zauważyć.
Co więcej, widzę go i dzisiaj, bo chociaż jeszcze nie przeminęły u mnie lata uniesień i jeszcze daleko mi do pokolenia seniorów, to sama widzę, że młodzi, a właściwie młodsi ode mnie ludzie robią takie rzeczy (no właśnie, "takie rzeczy"!), o których mówię, że za mojej młodości, by one "nie przeszły". Czasy się widać zmieniają i rewolucja seksualna trwa w najlepsze. A razem z nią przeciąga się epoka hipokryzji zapoczątkowana w czasach przedwojennej Polski.
Co więcej, widzę go i dzisiaj, bo chociaż jeszcze nie przeminęły u mnie lata uniesień i jeszcze daleko mi do pokolenia seniorów, to sama widzę, że młodzi, a właściwie młodsi ode mnie ludzie robią takie rzeczy (no właśnie, "takie rzeczy"!), o których mówię, że za mojej młodości, by one "nie przeszły". Czasy się widać zmieniają i rewolucja seksualna trwa w najlepsze. A razem z nią przeciąga się epoka hipokryzji zapoczątkowana w czasach przedwojennej Polski.
Niezmiernie cieszę się, że Kamil Janicki zdecydował się pochylić nad tematem seksualności naszych dziadków i pradziadków. Ile razy słyszeliście, że w ich czasach zagadnienia te traktowane były inaczej, ale nigdy nie było wam dane dowiedzieć się, jak? "Epoka hipokryzji" odpowie na wszystkie wasze pytania, a także wyjawi więcej, znacznie więcej, niż się spodziewacie. Poza tym, jeśli nie siedzicie w tematyce historycznej i nie posiadacie wykraczającej poza podstawowy poziom wiedzy o czasach przedwojennych, to nie jesteście sobie w stanie nawet wyobrazić, jak bardzo seks się zmienił od tamtych lat. To zaledwie stulecie, może półtorej, wydawać by się mogło, że w takim czasie, w tej materii nie da się zbyt wiele zmienić. W jakim błędzie jesteście! Moje wyobrażenie tematów około erotycznych dawnych czasów okazało się być mocno nietrafione i bardzo się cieszę, że poprzez jedną lekturę zostało ono wyprostowane. Warto było poświęcić tych kilka godzin, aby nie tylko poznać specyfikę seksualności sprzed około wieku, ale przede wszystkim docenić to, na jakim etapie rewolucji jesteśmy dzisiaj.
Nie będę zdradzać, szczegółów, ale wierzcie mi, Janicki mnoży przykłady na to, jak bardzo czasy się zmieniły. Coś, co dzisiaj wydaje się być najbardziej naturalne, traktowane było jako niedorzeczność, albo w ogóle nikomu nie przychodziło do głowy. Ot, chociażby taka drobnostka, jak kobiecy orgazm. Niedorzeczne, prawda?
Sposób prowadzenia opowieści porywa. Z jednej strony autor mówi do nas w lekkim tonie, rozbawia nas, czasem może nawet delikatniejszy czytelnik się zarumieni. Nie sposób jednak się zgorszyć i za to brawa należą się Janickiemu, ponieważ pisać o rzeczach tak delikatnych jak seks, nie przedobrzyć z pikanterią opisów równocześnie nie bawiąc się w zbyt skomplikowane eufemizmy - do tego trzeba mieć talent. Co ważne, autor w żadnym wypadku nie próbuje maskować przed nami prawdy, nawet jeśli jest ona trudna w odbiorze, być może trudna do pogodzenia z wyobrażeniem minionych lat. Całość jest zgrabnie wyważona, napisana ze smakiem,
Staram się nie być w życiu marudą, czasem jednak natura człowieka urodzonego w niedzielę bierze górę nad rozsądkiem. Dlatego odrobinę ponarzekam, chociaż zaraz sama zacznę się przekonywać, że nie mam racji. To, czego chcę się przyczepić, to przypisy. Autor uraczył nas, czytelników, znaczną ilością przypisów, w których odwołuje się do cytowanych dzieł, wyjaśnia co poniektóre niuanse historyczne czy kulturowe, których brak znajomości może zakłócać odbiór tekstu. Jestem zachwycona ich ilością i szczegółowością, ale... Ponieważ jestem osobą, która czyta każdy przypis, bo nie lubię stracić z książki ani słowa, męczyło mnie ciągłe przewracanie stron i poszukiwanie na ich ostatnich dziesiątkach interesującego mnie odnośnika. Potem powrót do głównego tekstu, poszukiwanie miejsca, na którym skończyłam... Tak, wiem. Marudzę. Są ludzie, którzy wcale nie są zainteresowani przypisami, lekturę traktują lżej, czytają od lewa do prawa nie zajmując sobie głowy żadnymi tytułami książek, zbędnymi nazwiskami, miejscami czy datami. Im pewnie przeszkadzałby by przypisy dolne, końcowe nie mącą przyjemności czytania. Moje czepianie się nie jest zatem obiektywne, ale wynika z osobistych preferencji czytelniczych. Chociaż z drugiej strony, przy tak dobrej lekturze szkoda jest opuścić nawet jedno zdanie, jedno słowo! Chce się czytać więcej, więcej i wciąż więcej!
Po książkę tę sięgnęłam ze względu na powoli rodzące się we mnie zainteresowanie Polską czasów przedwojennych. Teraz mogę z całą pewnością powiedzieć, że sięgnę po więcej książek autorstwa Kamila Janickiego, bo człowiek ten niewątpliwie posiada rzadko spotykany dziś dar zarażania historią. Lekko, z humorem przemyca do świadomości czytelnika ogromne pokłady wiedzy o minionych czasach. Z resztą, sami sprawdźcie, lepiej poczytać Janickiego, niż recenzje Papierowego!
Kamil Janicki "Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w przedwojennej Polsce", Kraków: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak 2015, 475[1]s.
Sylwia Tomasik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz