Horst po raz piąty. Niezmiennie w formie. Czytanie jego powieści to czysta przyjemność. "Szumowiny" są kolejnym dowodem na to, że norweski kryminał to strzał w dziesiątkę. Dla mnie również na to, ze literatury skandynawskiej nie trzeba się bać. Medialny bum na nią po sukcesie Larssona sprawił, że zwyczajnie się jej przestraszyłam. Powieści wydawane nakładem Smaku Słowa (Horst, Henriksen, Mjaset) są na pewno lżejszego kalibru niż trylogia "Millennium", ale nie mniej interesujące i zajmujące.
"Szumowiny" rozpoczynają się ciężko, jak wszystkie części serii z komisarzem Williamem Wistnigiem w roli głównej. Fale wyrzucają na brzeg ludzkie szczątki, a konkretnie lewą stopę. Niedługo potem na brzegu pojawia się kolejna stopa. Problem w tym, że też lewa. Potem następna, a to jeszcze nie koniec. Priorytetem staje się ustalenie tożsamości ofiar i odnalezienie reszty szczątków oraz powstrzymanie dalszych zbrodni. Czy makabra, która została zafundowana mieszkańcom Stavern jest dziełem szaleńca? Co jest motywem tych odrażających zbrodni?
To, co wydaje się oczywiste, u Horsta staje się bardzo skomplikowane. Tam, gdzie spodziewamy się czystych intencji, kryje się intryga. To, co wydaje się złe, tak naprawdę okazuje się być dobrem ukazanym w złym świetle. Ale nie myślcie, że to pozwoli wam na rozgryzienie schematu powieści Horsta - wręcz przeciwnie. Horst gra prawdą, obraca ją w palcach niczym dziecięcą zabawkę. Po raz kolejny dałam mu się zwieść - ten motyw, który wprowadza stan niepokoju, sprawia, że nad Stavern roztacza się auta tajemniczości, okazuje się być czymś zupełnie niespodziewanym, przy czym sama nie wie, czego boję się bardziej - zagadki czy jej prozaicznego rozwiązania?
Fabularnie nie ma się do czego przyczepić i będę bronić stanowiska, że powieści Horsta to kawałek bardzo przyjemnej, dobrze skonstruowanej prozy kryminalnej. Problemem jest dla mnie kolejność, w jakiej ukazują się w Polsce tomy serii. Niby od końca, ale jednak od środka, trochę z początku, trochę z zakończenia, przez co poza głównym wątkiem danego tomu panuje totalny chaos informacyjny na temat prywatnego życia bohaterów. Bądź co bądź, nie jest to winą autora.
Ogólnie wielkie plus. Ponownie. Oby tak dalej.
Jørn Lier Horst "Szumowiny", Wydawnictwo Smak Słowa, Sopot 2016.
Sylwia Tomasik
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Smak Słowa!
Jørn Lier Horst "Szumowiny", Wydawnictwo Smak Słowa, Sopot 2016.
Sylwia Tomasik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz