Miała być recenzja opowiadania - jest recenzja powieści. Papierowy morderca dorwał książkę, która kiedyś wywarła na nim wielkie wrażenie i nie mógł sobie pozwolić na przemilczenie tej sytuacji.
Odkąd Arthur Conan Doyle wykreował postać genialnego detektywa, stała się ona polem do popisu dla wielu innych pisarzy. Skutek bywał różny, zazwyczaj wszelkie próby kontynuacji dzieł Doyle’a nie spotykały się z moim uznaniem. Anthony Horovitz stworzył dzieło, które zasługuje na nie, jak żadna inna powieść detektywistyczna ostatnich lat.
Jeśli kiedykolwiek uważaliście, że opowieści o Sherlocku Holmesie są nudne, mogę przyznać Wam rację. Schemat wszystkich opowiadań i powieści jest bardzo zbliżony, bohaterowie mało zróżnicowani ,a fabuła niezbyt porywająca i mocno przewidywalna. Jeśli dostrzegaliście to wszystko w „starym” Sherlocku Holmesie, winniście zapoznać się z „nowym”.
Anthony Horovitz nie stara się uwspółcześniać ani Holmesa, ani realiów, w jakich przyszło mu pracować. Po raz kolejny mamy do czynienia z zagadką kryminalną, której akcja rozgrywa się w Londynie czasów wiktoriańskich. W tym samym tonie utrzymany zostaje również schemat konstrukcyjny całej historii. Poznajemy jej szczegóły dzięki doktorowi Johnowi Watsonowi, wieloletniemu przyjacielowi Holmesa, który zwykł wszystkie ich przygody opisywać a gotowe relacje publikować na łamach prasy. Najnowsza opowieść Watsona nie mogła się jednak ukazać w prasie, ponieważ groziłoby to skandalem niesamowitych rozmiarów. Dlatego też zdecydował się on spisać historię i zadecydował o stuletnim jej przechowywaniu w skrytce z dala od oczu ciekawskich. Mija sto lat, Anthony Horovitz wydaje zatem książkę, a my – czytelnicy, dajemy się ponieść jego zapewnieniom, że historia jest prawdziwa.
Czego historia dotyczy – powiedzieć nie mogę. Ale fakt, że z jakichś powodów Watson nie chciał jej ujawniać przez cały wiek sugeruje, że dotyczy ona czegoś poważnego. Przerażającego. Czegoś, o czym nie mogliśmy przeczytać w poprzednich opowieściach. Tak też jest w rzeczywistości. Być może powinnam się w czasie czytania domyślić, czego dotyczy zagadka, ale tego nie zrobiłam. Zastanawiałam się dlaczego, bo wstyd mnie męczył, że nie nadążam za detektywem. I zrozumiałam, że zwyczajnie nie miałam czasu na zastanawianie się nad fabułą, bo tak mocno mnie ona wciągnęła. „Dom jedwabny” dostałam na gwiazdkę. Po kolacji wigilijnej zaczęłam ją czytać. Przed pasterką skończyłam. I byłam zszokowana, usatysfakcjonowana fabułą oraz siedziałam jak wryta, bo nie mogłam pojąć, w jaki sposób Horovitz był w stanie tak ożywić opowieści o Sherlocku Holmesie.
Sylwia Sulikowska
Tytuł: "Dom jedwabny"
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Miejsce i rok wydania: Poznań 2011
ISBN: 978-83-7818-656-4
Powiem tak - osobiście bardzo lubię Sherlocka Holmesa. Mogę się zgodzić, że fabuła jest przewidywalna, bohaterowie często podobni.
OdpowiedzUsuńNie czytałam "Domu jedwabnego", szczerze mówiąc nie miałam nawet o nim pojęcia. Ale na pewno (i mówię to z pełnym przekonaniem) sięgnę po ten tytuł. Aby poznać innego Sherlocka. Zobaczyć cóż to za wielka tajemnica, którą bał się ujawnić Watson.
PS. Kupiłam ostatnio "Nieautoryzowaną biografię Sherlocka Holmesa". Dopiero się za nią zabiorę, więc ciekawa jestem co w niej ciekawego będzie na temat tego detektywa :)
Mam chyba problem z trafianiem w odpowiedni klikacz "odpowiedz" :)
UsuńOdpowiedź poniżej...
A tak z innej beczki - czy widzisz może u mnie ten gadżet obserwatorzy? Bo ja widzę tylko błąd...
UsuńWłaśnie nie widzę tego, też wyskakuje mi błąd. Nie mam pojęcia dlaczego :/
UsuńBlogger dąży do zamknięcia tego gadżetu i zmuszenia do używania Google+. Widać już zaczęli.
UsuńMyślę, że obie te książki przyniosą Ci wiele radości.
OdpowiedzUsuńO Holmesie pisałam pracę magisterską i trudno mnie zaskoczyć jakimś tytułem, bo chociaż od obrony trochę czasu minęło, to bohater wciąż pozostaje mi bliski.
Daj znać, jeśli uda Ci się zdobyć i przeczytać "Dom Jedwabny". Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii o tej książce. Pozdrawiam :)
Jak tylko przeczytam to na pewno dam Ci znać :)
UsuńNaprawdę pisałaś pracę o Holmesie? Świetnie! Mogę spytać jaki kierunek kończyłaś? :)
Informację naukową i bibliotekoznawstwo.
Usuń