Na książkę, którą dzisiaj zaprezentuję, polowałam przez kilka tygodni, aż w końcu zdecydowałam się na jej lekturę w czytelni Biblioteki Jagiellońskiej. W innych bibliotekach była ona niemal bez przerwy wypożyczona, w księgarniach nie było co szukać, bo tytuł ma już trochę lat. Czułam jednak, że muszę się z treścią tej książki zapoznać, szczególnie w świetle zbliżających się wydarzeń. Nie będę się zagłębiać w rozważania polityczne, jednak nie ukrywam, że ciągnąca się od miesięcy debata na temat sposobów uchronienia społeczeństwa przed ewentualnymi skutkami wypuszczenia z więzień przestępców, którym w wyniku moratorium w sprawie kary śmierci, zastąpiono ją dwudziestopięcioletnią odsiadką w zakładach karnych, również i mnie zaniepokoiła.
O problemie jest głośno, rozwiązań wciąż brakuje a społeczeństwo zastanawia się, czy planowane zamykanie wyżej wspomnianych przestępców do końca życia w zakładach psychiatrycznych jest zgodne z moralnością, wszak zbrodniarze ci swoje wyroki odsiedzieli a karanie dwa razy za to samo przestępstwo to znaczne nadużycie. Z drugiej strony społeczeństwo boi się, i nie można mieć mu tego za złe, tego, co może nastąpić, gdy na wolności pojawią się przestępcy, którzy jeszcze dzisiaj deklarują, że nie czują się zresocjalizowani. Dylemat jest znaczny i nie będę zajmować w tej sprawie żadnego stanowiska, bo nie będzie to miało żadnego wpływu na moją ocenę książki. Pragną jednak zaznaczyć, że to właśnie społeczna paranoja (być może słuszna) skłoniła mnie do odnalezienia książki Eugeniusza Iwanickiego „Proces szatana?”.
Książka jest dosyć realistycznym i świeżym zapisem zbrodni popełnianych przez Mariusza Trynkiewicza oraz społecznych reakcji na ich ujawnienie. Słowem wstępu dla tych, którzy nie są w temacie: Mariusz Trynkiewicz został skazany na karę śmierci w związku z zamordowaniem czterech chłopców, kara została następnie zamieniona na dwadzieścia pięć lat więzienia. Odbywanie kary ma zakończyć w lutym przyszłego roku. Nigdy nie wyraził skruchy a pytany o to, co będzie robił, gdy wyjdzie z więzienia miał powiedzieć: będę dalej zabijał. Szczegółów popełnionych przez Trynkiewicza zbrodni przytaczać nie będę. Powiem tylko, że miały one podłoże seksualne a ofiary nie miały więcej niż kilkanaście lat.
„Proces szatana?” ma zaledwie kilkadziesiąt stron, na których zapisano w sposób bardzo potoczysty wydarzenia ubiegłych lat. Trudno wymagać, by w takiej sprawie i to jeszcze niemalże tygodnie po zakończeniu procesu książka była pozbawiona emocjonalnego wydźwięku. Jest niemalże przepełniona emocjami, rozpaczą, obrzydzeniem, ale sam autor stara się od tych emocji stronić, pozostawiając całe to zadanie bohaterom, którzy pojawiają się w jego książce. Oprócz głównego bohatera i chłopców, którzy padli jego ofiarami, najczęściej pojawiające się postaci to te, które są ze sprawą w dwojaki sposób najsilniej związani. Przede wszystkim są to rodzice zmarłych chłopców. Iwanicki w pewnych miejscach niewątpliwie fabularyzuje, starając się odtworzyć wydarzenia i niepokój rodziców, wszędzie jednak opiera się na ich prawdziwych zeznaniach, które musieli oni złożyć w czasie procesu Trynkiewicza. Druga linia budująca nastrój i emocjonalny wydźwięk całej historii to otoczenie, które nie brało bezpośredniego udziału w wydarzeniach, ale było ich świadkiem, stworzyło dla nich tło. To sąsiedzi zabójcy oraz chłopców, osoby ślepo wierzące w to, że na ich terenie pojawiła się sekta satanistyczna, która upodobała sobie dzieci, jako element rytuałów. W społeczeństwie narasta sytuacja zbiorowej paniki i paranoi, którą dodatkowo podkręca pojawienie się ulotek, których autorem mają być rzekomo właśnie członkowie sekty. Ludzka wyobraźnia jest ograniczona i pewnych rodzajów zła nie jest w stanie zrozumieć, ani nawet przyjąć do wiadomości. Dlatego też samego Trynkiewicza próbowano przypisać do sekty, której działania tak czy inaczej nigdy nie udało się potwierdzić.
Widać, że samego Trynkiewicza Iwanicki starał się pokazać w neutralnym świetle, dlatego w książce nie brakuje odwołań do jego przeszłości, prób spokojnego tłumaczenia jego doświadczeń i historii życia. Pojawiają się także wypowiedzi i ustalenia biegłych, którzy ustalali, czy Trynkiewicz jest w stanie odpowiadać za własne czyny. Myślę, że właśnie stąd wziął się znak zapytania w tytule. Iwanicki w „Procesie szatana?” starał się przedstawić w sposób rzetelny i bezstronny wyniki swojego dziennikarskiego śledztwa. Książka zajmuje tylko chwilę. Nie jest tomiszczem, ale również nie pozwala nawet na chwilę się zatrzymać. Relacja Iwanickiego jest w pewnym sensie surowa, bo wypowiedzi bohaterów rzadko są uzupełniane rozbudowanymi komentarzami, wydaje się też, że każde słowo, które pojawiło się w treści, zostało dobrze przemyślane i wyważone. „Proces szatana?” do dobrze napisany reportaż, który stara się ukazywać wszystkie strony i aspekty wydarzeń, które miały miejsce dwie i pół dekady temu.
Sylwia Tomasik
Źródło fotografii: http://www.webook.pl/b-41051,Proces_szatana.html
Widać, że samego Trynkiewicza Iwanicki starał się pokazać w neutralnym świetle, dlatego w książce nie brakuje odwołań do jego przeszłości, prób spokojnego tłumaczenia jego doświadczeń i historii życia. Pojawiają się także wypowiedzi i ustalenia biegłych, którzy ustalali, czy Trynkiewicz jest w stanie odpowiadać za własne czyny. Myślę, że właśnie stąd wziął się znak zapytania w tytule. Iwanicki w „Procesie szatana?” starał się przedstawić w sposób rzetelny i bezstronny wyniki swojego dziennikarskiego śledztwa. Książka zajmuje tylko chwilę. Nie jest tomiszczem, ale również nie pozwala nawet na chwilę się zatrzymać. Relacja Iwanickiego jest w pewnym sensie surowa, bo wypowiedzi bohaterów rzadko są uzupełniane rozbudowanymi komentarzami, wydaje się też, że każde słowo, które pojawiło się w treści, zostało dobrze przemyślane i wyważone. „Proces szatana?” do dobrze napisany reportaż, który stara się ukazywać wszystkie strony i aspekty wydarzeń, które miały miejsce dwie i pół dekady temu.
Sylwia Tomasik
Źródło fotografii: http://www.webook.pl/b-41051,Proces_szatana.html
Historii tej zbrodni nie znam, trudno się dziwić - nie było mnie wtedy na świecie nawet. Z książką też się nie spotkałam. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć, jako że historia wydarzyła się naprawdę. Na temat zmiany prawa i faktu, że mordercy wyjdą na wolność może też nie będę pisać - nie jest to odpowiednie miejsce na to.
OdpowiedzUsuńNajlepszy komentarz internetowy wszechczasów.
Usuńnie bede tutaj pisal co mysle o twoim komentarzu, to byloby nie na temat. jesli chodzi o ksiazke uslyszalem o jej istnieniu dzisiaj, wiec nie moge jej ocenic. cala sprawa mnie nie interesuje ale nie sadze, zeby kogos to obchodzilo.
UsuńJadowita ta wypowiedź, ale jestem pod wielkim wrażeniem wyczucia. Twój komentarz anonimowy czytelniku jest za to boski. Serio. Nie żartuję. I Pozdrawiam.
Usuńczy ktos wam kiedys wspominal o TRYNKIEWICZU?
OdpowiedzUsuńNiestety, wiele młodych osób, które na forum lub wo rozmowach ze mną wyrażają opinię o mojej recenzji przyznaje, że nigdy w ogóle nie słyszały o Trynkiewiczu i całej sprawie. Młodzież wykazuje stanowczo zbyt niski poziom wiedzy na temat wydarzeń krajowych i zagranicznych, leży nauka o społeczeństwie i historia współczesna, sama się nie spodziewałam, że tak wiele osób w ogóle nie ma pojęcia, o czym napisałam.
UsuńW 1988 miałem 18 lat. Jestem z Piotrkowa i pamiętam tamtą atmosferę. Teraz to wszystko odżyło. Myślę jednak, że to głównie dziennikarze nakręcają spirale strachu, żeby zarobić na tym temacie. Nie wyobrażam sobie jak 40mln ludzi w tym kraju może bać się jednego, medialnie znanego człowieka.
OdpowiedzUsuńŚwięta racja.
UsuńNie wyrazil skruchy i powiedzial ze po wyjsciu bedzie dalej zabijac? Bzdura.
OdpowiedzUsuńhttp://sledczy.focus.pl/afery-kryminalne/trynkiewicz-kiedy-wyjde-na-wolnosc-bede-znow-zabijal-to-silniejsze-ode-mnie-180
Usuń