Do lektury książki "Żona rzeźnika" autorstwa Izabeli Szolc zasiadałam pełna nadziei na wielką przyjemność i ciekawe rozwinięcie historii Karla Denke, którego znałam już z różnego rodzaju opracowań popularno-naukowych, sensacyjnych, serii filmowych o seryjnych mordercach. Przede wszystkim zaś znałam jego historię z artykułu, który jakiś czas temu wpadł mi w ręce, a do którego link zamieszczę pod recenzją. Bo nie na to czas teraz, ale na moją opinię na temat wspomnianej książki.
Czy zatem "Żona rzeźnika" spełniła moje oczekiwania? Jak najbardziej tak! Takiej literatury poszukuję, takiej literatury chcę więcej! Z pomysłem, nieszablonowej, dotykającej trudnych tematów, makabrycznych, takich, z których łatwo zrobić krwawą, bezmózgą jatkę. Pod warunkiem oczywiście, że autor wykorzystał swój pomysł lepiej i spod jego pióra nie wyszła wspomniana krwawa, bezmózga jatka, ale literatura zmuszająca do myślenia, zaskakująca, tak formą, jak i treścią.
Dla tych, którzy nie wiedzą, kim był Karl Denke należy się krótkie wyjaśnienie. Karl Denke, ojczulek Karl Denke, był kanibalem. Mordercą. Prawdopodobnie gejem. Miłym człowiekiem, sprzedawcą mięsa, lokalnym dobroczyńcą. Mieszkał i działał w Ziębicach, które w latach 20. należały do Niemiec. A jakby tego wszystkiego było mało, był rzeźnikiem. Możecie siebie wyobrazić, co z tego wyszło. W skrócie powiem, że cała mieścina nieświadomie spożywała peklowane ludzkie mięso.
Co wyróżnia "żonę rzeźnika" spośród wielu innych książek, które traktują, przynajmniej pośrednio o kanibalizmie? To, że została napisana z pomysłem. Poszczególne części powieści ukazują historię Karla i jego żony z różnych perspektyw. Nie jest to klasyczna proza, w której spotkamy zwyczajnie zapisane dialogi. Wszystkie wypowiedzi są tak ujęte, jakby wyciągano je z czyiś wspomnień. Zwłaszcza, że część książki pisana jest z perspektywy Jutty, chociaż przecież była ona analfabetką. Jej wewnętrzne przeżycia, rozterki, oddanie w stosunku do męża i całkowite wypranie emocjonalne zostały świetnie wykreowane.
Historia jest luźno oparta na prawdziwych wydarzeniach. Wyraźnie widać jednak, że autorka przeprowadziła dogłębne badania zanim zabrała się za tworzenie bohaterów i realiów. Część trzecia, która zawiera w sobie ciekawie spisane przemyślenia autorki jest interesującym uzupełnieniem całej historii. Pozwala się w niej mocniej zagłębić, zrozumieć dlaczego historia Karla Denke wciąż interesuje ludzi, dlaczego zaś Ziębice wcale nie są ze swojej historii dumne.
Na zakończenie powiem, że książka Szolc spełniła moje oczekiwania jako ciekawa powieść z kanibalizmem w roli głównej. Książce nie brakuje momentów przerażających, obrzydliwych, w bardzo plastyczny sposób ukazujących mroczną stronę człowieka. I to nie opisy zbrodni czy porcjowania ludzkiego mięsa są w tej historii najbardziej przerażające, ale to w jaki sposób Jutta, żona, a właściwie partnerka Karla, podchodzi do jego zbrodni. Powinna być ofiarą, ale czy nią jest? Czy w drobnej kobiecie, niewielkim niewiniątku, które nie umie nawet pisać i czytać, może mieścić się tyle zła? Skąd ono się bierze? Skąd ta wielka znieczulica? Dlaczego ta kobieta woli zjeść ludzkie mięso niż świninę?
Jeśli jesteście zainteresowani tematem kanibalizmu, jeśli interesuje Was mroczna strona człowieczeństwa, polecam Wam książkę Izabeli Szolc "Żona rzeźnika". Ale uprzedzam, że jest to proza dla ludzi o mocnych nerwach. I tych, którzy mają chwilę wolnego czasu, bo książka jest tak interesująca, że byłam skłonna przełożyć wizytę u lekarza, byle tylko nie odrywać się od niej.
Sylwia Tomasik
Izabela Szolc "Żona rzeźnika", Wydawnictwo Amea, Kraków 2013
A tutaj podaję Wam odnośnik do tekstu Lucyny Biały o Karlu Denke.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz