Jedną z pierwszych książek, jakie miałam okazje recenzować na Papierowym Mordercy, była "Kostka" Izy Korsaj. Książka ta zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Od tamtej pory pozostaję wierną fanką Korsaj, co zostało nagrodzone propozycją patronatu nad jej drugą powieścią opowiadającą o Naprawach doktora Marvina Crossa. Jestem zaszczycona propozycją, dlatego przyjęłam ją bez wahania. Dlaczego? Bo "Kostka" wyraźnie pokazała nam, że Korsaj się dopiero rozpędza. Również dlatego, że ta pisarka wie, co to znaczy ciężko pracować nad książką, czym jest dyscyplina i nie stroni od kontaktów z czytelnikami. Jest otwarta na wszelkie komentarze i nie zawala roboty. Dzięki temu Papierowy Morderca oraz kilku innych patronów "Marvina"mieliśmy możliwość zapoznać się z powieścią jeszcze przed jej potencjalnymi wydawcami. Jakie są moje wrażenia?
Widać progres. Autorka naprawdę się rozpędza. O ile w "Kostce" doktor Cross jawił się nam jako bezwzględny i najzupełniej nieczuły socjopata, który z nikim i niczym się nie liczy, o tyle w drugiej części wizerunek doktora nieco się zmienia, ale nie oznacza to, że łagodnieje. To raczej zasługa Korsaj, która o wiele dogłębniej scharakteryzowała Marvina. Nie bez powodu jest on protagonistą drugiej powieści. Staje się już nie tylko głównym bohaterem, ale przedmiotem głębokiej psychologicznej analizy, która obnaża jego faktyczny stan psychiczny.
Marvin nie jest już typowym, filmowym psychopatą, który sieje postrach i zniszczenie, nic nie czuje, uczy się kontrolować swoje popędy. Marvin umie to robić, ale wciąż bardziej wmawia sobie wiele ze swoich cech niż faktycznie je posiada. Chodzi mi między innymi o brak uczuć i emocji, czym doktor się tak mocno szczyci. Rzekomo ich deficyt bardzo pomaga mu w życiu, bo bez nich nie popełnia wielu błędów, które dotyczą normalnych ludzi. Typowe myślenie psychopaty, który sam się jeszcze w swojej odmienności nakręca. Marvin spełnia wszystkie warunki kliniczne socjopatii. To makiawelista w każdym calu, czuje potrzebę sprawiania sobie przyjemności. Zapytany pewnie powiedziałby, że nie odczuwa potrzeby krzywdzenia innych, z resztą jest tak dobrze zorganizowany i świadomy swoich czynów, że nie podejmuje się krzywdzenia kogokolwiek. On ludzi naprawia. Pod maską Inżyniera Naprawy realizuje on swoje własne potrzeby wmawiając sobie oraz swoim pacjentom, że tak naprawdę chodzi mu o ich dobro. Typowy przypadek, w końcu ilu morderców mówiło, że w ich działaniu nie ma zła, nie ma niepotrzebnej przemocy, ale potrzeba oczyszczenia świata z brudu. Tak samo usprawiedliwia się Marvin, który nie tylko posiada emocje, którym tak bardzo zaprzecza, to jeszcze posiada imperatyw krzywdzenia innych, ale ładnie opakowany w opowiastkę o czynieniu dobra.
W życiu Marvina pojawia się kobieta, nie pierwsza, i zapewne też nie ostatnia. Idealna partnerka, która rozumie prostotę ich relacji opierającej się na cielesności. Doktor pozwala sobie przy niej na eksperymenty, o których ona sama nie zawsze wie. Krok po kroku staje się w stosunku do niej coraz bardziej brutalny, a ona zdaje się na to przystawać. To silna i zdecydowana kobieta, która nie ma w zwyczaju się nad sobą użalać. Eksperymenty erotyczne doktora nie są jednak bezpieczne, szczególnie dla niego. Zabawy skalpelem mają mu przynosić zaspokojenie erotyczne, potrzebę, która się wzmaga, chociaż on sam się do tego nie przyznaje. Nie uważa się za zwykłego psychopatę, takiego jakich pokazuje światu kino czy literatura. Uważa, że panuje nad sobą, że nie jest stanie zadziałać przeciwko sobie. Gdyby tak było, nie szukałby coraz to nowszych podniet. Gdzie go one zaprowadzą? Jego psychopatyczne potrzeby zmieniają się, ewoluują, co pozwala stwierdzić, że kiedyś Marvin zabrnie za daleko w spełnianiu swoich fantazji i Naprawa przestanie mu wystarczać. Kamuflowanie niesienia cierpienia stanie się zbędnym balastem.
W życiu Marvina pojawia się kobieta, nie pierwsza, i zapewne też nie ostatnia. Idealna partnerka, która rozumie prostotę ich relacji opierającej się na cielesności. Doktor pozwala sobie przy niej na eksperymenty, o których ona sama nie zawsze wie. Krok po kroku staje się w stosunku do niej coraz bardziej brutalny, a ona zdaje się na to przystawać. To silna i zdecydowana kobieta, która nie ma w zwyczaju się nad sobą użalać. Eksperymenty erotyczne doktora nie są jednak bezpieczne, szczególnie dla niego. Zabawy skalpelem mają mu przynosić zaspokojenie erotyczne, potrzebę, która się wzmaga, chociaż on sam się do tego nie przyznaje. Nie uważa się za zwykłego psychopatę, takiego jakich pokazuje światu kino czy literatura. Uważa, że panuje nad sobą, że nie jest stanie zadziałać przeciwko sobie. Gdyby tak było, nie szukałby coraz to nowszych podniet. Gdzie go one zaprowadzą? Jego psychopatyczne potrzeby zmieniają się, ewoluują, co pozwala stwierdzić, że kiedyś Marvin zabrnie za daleko w spełnianiu swoich fantazji i Naprawa przestanie mu wystarczać. Kamuflowanie niesienia cierpienia stanie się zbędnym balastem.
W nowej powieści Korsaj Marvin podejmuje się trudnej naprawy weterynarza, Darrena Westona, który boryka się z ciężkimi zaburzeniami emocjonalnymi o charakterze osobowości borderline. To stosunkowo młode pojęcie w polskiej nauce, znane jest już za oceanem od kilku dziesięcioleci. Cieszy mnie, że Korsaj tak zgrabnie korzysta ze współczesnej wiedzy psychologicznej, co daje się zauważyć na wielu etapach powieści. Wprawny umysł zauważy, jakie nurty psychologiczne odegrały w powieści największą rolę.
To, co mnie w największym stopniu intryguje w "Marvinie", to sposób w jaki autorka ukazuje trudne relacje pomiędzy katem a ofiarą, cienką granicę, jaka dzieli te dwie życiowe role. Wiktymologia od kilku dziesięcioleci pochłania badaczy, którzy starają się odpowiedzieć na pytania o to, kiedy przekracza się granicę, kiedy ofiara staje się katem, kiedy przejmuje ona zachowania swojego oprawcy. Darren Weston jest trudnym pacjentem, bo sam jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele jest w nim kata, jak mało zaś ofiary. Marvin lubi jednak wyzwania, dlatego nie poddaje się nawet wtedy, gdy jego pacjent nie pojmuje, jak wiele mógłby osiągnąć poddając się w sposób przemyślany Naprawie.
Nie będę ukrywać, że przy lekturze "Marvina" doświadczyłam jeszcze większej przyjemności niż w przypadku "Kostki", która przecież też wprowadziła mnie w osłupienie. Jednak to, czego dokonała Korsaj w kolejnej części, nie daje się łatwo opowiedzieć, to trzeba przeczytać.
W chwili, w której piszę tę recenzję, potencjalni wydawcy dopiero zapoznają się z treścią "Marvina". Jeśli którykolwiek z nich ma jakieś wątpliwości, to ja z chęcią je rozwieję: zarówno "Marvin" jak i jego poprzedniczka "Kostka" zasługują na opublikowanie przez duże, zajmujące ugruntowaną pozycję na rynku, wydawnictwo, które będzie w stanie zapewnić autorce oraz jej bohaterowi należytą uwagę. Ludzie kochają socjopatów, szaleńców, ludzi zdolnych do wszystkiego. Marvina Crossa również kochają, o czym świadczą chociażby liczne komentarze, jakie czytelnicy pozostawiają na fanpage'u Izy Korsaj. Nie musimy zadowalać się impotrowanymi psychopatami pokroju Dextera, zwłaszcza że, w mojej opinii, cykl o Naprawach Marvina jest o wiele lepiej napisany niż kolejne powieści Lindsay'a o łowach Morgana. Tym dwojgu, Korsaj i Crossowi, trzeba dać szansę, a na pewno odcisną krwawe piętno na krajowym kryminale spod znaku thrillera.
Za możliwość tak wczesnej lektury "Marvina" serdecznie dziękuję autorce!
Sylwia Tomasik
W chwili, w której piszę tę recenzję, potencjalni wydawcy dopiero zapoznają się z treścią "Marvina". Jeśli którykolwiek z nich ma jakieś wątpliwości, to ja z chęcią je rozwieję: zarówno "Marvin" jak i jego poprzedniczka "Kostka" zasługują na opublikowanie przez duże, zajmujące ugruntowaną pozycję na rynku, wydawnictwo, które będzie w stanie zapewnić autorce oraz jej bohaterowi należytą uwagę. Ludzie kochają socjopatów, szaleńców, ludzi zdolnych do wszystkiego. Marvina Crossa również kochają, o czym świadczą chociażby liczne komentarze, jakie czytelnicy pozostawiają na fanpage'u Izy Korsaj. Nie musimy zadowalać się impotrowanymi psychopatami pokroju Dextera, zwłaszcza że, w mojej opinii, cykl o Naprawach Marvina jest o wiele lepiej napisany niż kolejne powieści Lindsay'a o łowach Morgana. Tym dwojgu, Korsaj i Crossowi, trzeba dać szansę, a na pewno odcisną krwawe piętno na krajowym kryminale spod znaku thrillera.
Za możliwość tak wczesnej lektury "Marvina" serdecznie dziękuję autorce!
Sylwia Tomasik
Już nie mogę się doczekać tej lektury! <3
OdpowiedzUsuńWarto czekać. Robi robotę!
Usuńczekam z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńOoo.. Dodaję do listy TBR!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie,
http://worldofbookss.blog.pl/