niedziela, 22 listopada 2020

Uwaga! ZABÓJCZO DOBRA KSIĄŻKA! Jakub Zając "Halt. Zapiski z domu trzeźwienia"

 

„Halt. Zapiski z domu trzeźwienia” to emocjonująca podróż przez uzależnienie. Jakub Zając jest alkoholikiem, obecnie od ponad dwóch lat pozostaje trzeźwy. Ten młody mężczyzna, urodzony gdzieś na pograniczu pokoleń X i Y, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, nauczyciel języka polskiego w liceum, sięgnął dna i znalazł w sobie na tyle odwagi, aby w formie książki opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Bez koloryzowania, chociaż barwnym językiem, bez wymysłów, ale w wymyślny, wysublimowany sposób pokazał prawdę o chorobie alkoholowej. Wstydliwą, brudną i całkowicie beznadziejną.

Pod nazwą „Halt” mieści się ośrodek leczenia uzależnień, w którym autor stawał na nogi po kolejnym alkoholowym upadku. Uczył się nowego sposobu myślenia, walki z pokusami, wypracowywał w sobie nowe, wolne od procentów nawyki. Analizował siebie, swoje zachowania, uczył się o swoim problemie mówić. A jak już opanował podstawy i w swojej niepewności czuł się na tyle silny, by swoją historią podzielić się z szerszym gronem. „Halt…” nie jest powieścią, nie jest poradnikiem, nie jest także dziennikiem. To właśnie tytułowe zapiski, które powstały jako kolejny krok terapii. Nieco chaotyczne, raz odnoszące się do życia pod wpływem, innym razem do procesu leczenia, potem mówiące o trudach życia w trzeźwości.

Lektura „Haltu…” jest przyjemnością perwersyjną. Opowieść o alkoholizmie z założenia nie może mieć i nie ma w sobie nic miłego. A jednak każde kolejne zdanie książki przynosiło mi coraz słodsze spełnienie. Skomplikowane konstrukcje zdaniowe, wyszukane słownictwo, metafory i porównania, nawiązania do literatury – to językowa pornografia, duchowa uczta, wobec której nie da się przejść obojętnie.

Wysoce sugestywne, tętniące życiem fragmenty o mocno obrzydliwym zabawieniu tak licznie pojawiają się w historii, że bez zastanowienia nazwę ją prozą turpistyczną. Nie jest to tryskające sztuczną krwią gore, nie jest to opowieść o gotyckim rodowodzie, ale budząca odrazę dokumentacja psychicznych i fizycznych stanów, jakie towarzyszą alkoholikowi w kolejnych fazach jego uzależnienia i leczenia. Poniżej krótki przykład tego obscenicznego festiwalu słowa.

Pragnął jakby wywlec się na lewą stronę, wypuścić z wnętrza otwartej głowy wszystkie rozpierające ją natręctwa, a potem uwolnić ciało od pożogi niezaspokojonego głodu – rwać włosy, drzeć pasy skóry i kawały mięsa, przeglądać je dokładnie w zakrwawionych dłoniach, dłubać palcami we wnętrznościach i wydrapywać paznokciami toksyczne komórki, wyciskać jad z zainfekowanych wągrów, rozdzierać żyły i filtrować płynącą w nich krew, oddzielając tę potrzebną do życia od tej, która pompuje tylko permanentny niepokój, nieznośną, łaskoczącą niecierpliwość, łechcącą pokusę autodestrukcyjnej perwersji.

Przez cały utwór, od samego tytułu, widać fascynację autora Dostojewskim. Nie chodzi tylko o oczywiste nawiązania, cytaty i gry słowne, ale o cały styl, w jakim „Halt…” został napisany. To opowieść pełna mroku, niepokojąca, choć przerywana humorystycznymi wtrąceniami. To śmiech przez łzy, gorzkie i dławiące, wypalające policzki. Chciałoby się powiedzieć, że stworzony przez Zająca świat to próba odnalezienia w polskiej rzeczywistości pierwiastka rosyjskiej, niespokojnej i brutalnej duszy, ale nie. Ten świat nie został stworzony, ale po prostu opisany. Poza tym mamy niezliczone odwołania do Biblii, mitów, klasyków światowej literatury – twór, który wyszedł spod pióra błyskotliwego, inteligentnego człowieka.

Nie jest łatwo przejść przez „Halt…”, szczególnie gdy ma się za sobą trudne doświadczenia, niekoniecznie alkoholowe, ale prowadzące do takich samych stanów emocjonalnych, pełnych strachu, pustki, nienawiści. Choć umysł człowieczy jest skomplikowany, to jednak, jak to mówią, dwa razy koła nie wymyślisz. Wszyscy odczuwamy te same emocje, produkujemy te same hormony, biochemia naszego mózgu wykazuje ciągle te same zaburzenia, aby pod nazwą chorób psychicznych pchać nas do tych samych, niebezpiecznych, destruktywnych lub autodestruktywnych zachowań. Lektura opowieści Jakuba Zająca jest zatem dlatego trudna, że jest cholernie prawdziwa.

Optymizmem napawa fakt, że zdolny, wrażliwy i elokwentny mężczyzna walczy z powodzeniem z uzależnieniem od alkoholu. Smutne wydaje się jednak to, że abyśmy o nim usłyszeli, abyśmy mogli posmakować jego literackiego kunsztu, musiał on najpierw zejść do trzeciego poziomu piekła. A stamtąd się nie wraca, tylko wychodzi na zwolnienie warunkowe. J. - nie spapraj tego.

Serdecznie polecam. Warto.

Sylwia Sulikowska


Autor: Jakub Zając
Tytuł: Halt. Zapiski z domu trzeźwienia
Wydawnictwo: Black One media
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2020
ISBN: 978-83-955-044-33

 

4 komentarze:

  1. Książka przeczytaną w dwa wieczory. Polecam czytelnikom a autorowi gratuluję odwagi pisania o trudnym temacie alkoholizmu. Pozdrawiam Kuba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pozostawienie komentarza. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Dziękuję za wspaniałą recenzję. Kłaniam się nisko.

    OdpowiedzUsuń