środa, 21 lipca 2021

Mira Marcinów "Bezmatek"


Książkę przeczytałam kilka miesięcy temu. W chwili, gdy skreślam tę recenzję, mamy lipiec. To nadal jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w 2021 roku. Lapidarna i równocześnie wymowna. Trudna, choć oczywista. To książka o niełatwych relacjach między matką a córką, a także o utraconym czasie.

“Bezmatek” to zlepek wspomnień. Z dzieciństwa, z dorastania, z dorosłości, zarówno tej u boku matki, jak i po jej śmierci. Napisana w specyficzny sposób, jako kolaż myśli. Niekiedy bardzo poetycka, innym razem potoczna, za każdym razem jednak dobrze się czytająca. Zapewne dla autorki była formą autoterapii w żałobie, ale czytelnik nie powinien w niej szukać wsparcia. To nie jest historia oswajająca ze śmiercią. Nazwałabym ją raczej kawałkiem dobrze napisanej literatury o życiu. Zwykłym życiu, całkowicie zwykłych ludziach i codziennych relacjach.

Dla mnie to opowieść o utraconym czasie. Nie mówię tu o tych wszystkich chwilach, które nigdy się nie wydarzą, bo matkę autorki za wcześnie zabrała choroba. Mówię o dzieciństwie, o dorastaniu, o młodości, które zawsze były zdominowane przez matkę, przez jej kompulsywną, ekshibicjonistyczną naturę i nieudolność w procesie wychowawczym. Prawdziwą tragedią autorki w mojej opinii nie jest strata matki, ale to, jak bardzo, pomimo świadomości toksyczności jej zachowań, tęskni ona za rodzicielką. Cała ta historia hołduje archetypowi matki Polki, chociaż paradoksalnie opisywana w niej postać zupełnie do niego nie pasuje. Ale ja matkę Polkę traktuję nie tylko jako tę zaharowaną, umęczoną życiem, samodzielnie walczącą z przeciwnościami w trosce o dobro dzieci kobietę, ale też jako tę nieradzącą sobie z wychowaniem, niechcącą sobie z nim radzić, niedojrzałą emocjonalnie kobietę, której i tak należy się bezgraniczna miłość dziecka. Umówmy się, w Polsce powiedzieć, że się nienawidzi matki, że się jej nic nie zawdzięcza, że wolałoby się jej w ogóle nie mieć, niż mieć taką, jaką się ma lub się miało, to znaczy narazić się na społeczny ostracyzm - bo to przecież nie wypada, bo jak możesz tak mówić, przecież cię urodziła, życie ci dała i cię wychowała, a ty wiesz ile dzieci nie ma matki i chętnie by się zamieniło?
 

Z pewnością jest to historia, którą ocenia się przez pryzmat własnych doświadczeń. Sama nie umiałam i nawet nie chciałam do niej podchodzić na chłodno, obiektywnie. Wolałam swoje przeżycia zestawić z przeżyciami autorki, aby ostatecznie dojść do wniosku, że nie ma na tym świecie bardziej niszczącej relacji niż ta pomiędzy matką a córką. Marcinów pisze, że w chwili śmierci matki straciła swoją tożsamość. Zaznacza też, że matka była dla niej źródłem największych przyjemności i przykrości. Uzależniła swoje istnienie od marki. Gdzie jest granica i dlaczego potomkowie nie widzą, jak rodzice ich krzywdzą?

Sylwia Sulikowska

 

Autor: Mira Marcinów
Tytuł: Bezmatek
Wydawnictwo: Czarne
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2020
ISBN:
978-83-8191-025-5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz