sobota, 28 listopada 2020

Tomasz Sobieraj "Kiosk na środku rzeki"

Bez owijania w bawełnę powiem, że z pewną dozą niechęci podchodzę do tytułów, które ukazują się dzięki self publishingowi, a właśnie w tego rodzaju działalności specjalizuje się wydawnictwo Novae Res. Zbyt często okazuje się, że debiutanci decydujący się na wydanie książki własnym kosztem po prostu nie są jeszcze gotowi na pokazanie światu swoich utworów. Są pisarzami, ale jeszcze nie w tej fazie, w której warto swoje prace pokazać czytelnikom. Warsztat jeszcze nie ten, albo po prostu zwykłe grafomaństwo… 

W przypadku „Kiosku na środku rzeki” mam bardzo mieszane uczucia. Jest kilak elementów, przez które powieść bardzo mi się spodobała. Jest też kilka, przez które niekiedy bardzo trudno było mi się zmusić do dalszej lektury. Zacznę od pozytywów. Widać, że autor ma pasję – tematy związane z żeglugą śródlądową nie są mu obce. Fachowe słownictwo używane w nienachlany sposób i wyjaśniane w przypisach wskazuje na to, że nad rzeką Tomasz Sobieraj spędził wiele godzin i wiele poświęcił też na zgłębienie zagadnień związanych z wodą. Wielką przyjemność sprawiły mi opisy obsługi statków czy motorówek, a także kwestie funkcjonowania samej Wisły i jej mieszkańców, w szczególności dzikiego ptactwa.

Przypadł mi do gustu również pomysł na główny wątek, chociaż moim zdaniem nie został on wyczerpany. Sama instytucja kiosku na środku rzeki jest początkowo tak samo tajemnicza, co po prostu głupia. Potencjał jednak był, szkoda, że tak mało wykorzystany. Powoli narastające poczucie grozy i niepewności zostaje w jednej chwili zastąpione prozą życia przeplataną komicznymi scenami. Szkoda, ponieważ ta otoczona wszechogarniającą mgłą niepewność niosła ze sobą przyjemną nutkę strachu.


Czas niestety powoli przechodzić do tych rzeczy, które w powieści „Kiosk na środku rzeki” nie spodobały mi się. Jest to na pewno wspomniany komizm, bo w moim odczuciu był po prostu źle użyty, postaci zostały przerysowane, podobnie jak ich zachowania, wypowiedzi. Specyficzny dobór nazwisk bohaterów do mnie nie trafia. Zdradzę, że autor umyślił sobie taki zabieg stylistyczny: nazwiska bohaterów jednoznacznie będą wskazywać na najważniejsze cechy ich osobowości. Stąd w powieści spotykamy: Nieudolnego, Niepozornego, Wścibskiego, Pannę czy Kafara. Zbyt płytkie to i infantylne, aby mogło robić wrażenie. W zachowaniu bohaterów brak jest jakiejkolwiek swobody, żaden z nich nie stara się chociaż na chwilę wyrwać z kajdan, w jakie poprzez nazwiska zakuł ich autor.

Druga rzecz, która do mnie nie przemawia, to zjawiska nadprzyrodzone, których natury nie będę zdradzać, ale które od jakiegoś czasu wpędzają mnie w białą gorączkę. Abstrahując od tego, czy powieść ma dobrze skonstruowany wątek główny, bohaterów i czy trafia do mnie język, jakim została napisana, powieść o charakterze kryminalnym nie powinna, w mojej opinii, posiadać żadnych elementów nadnaturalnych, szczególnie gdy zostają one, jak wiele innych elementów powieści, skrojone dość niepewną ręką, jakby dziecięcą – prostą i naiwną. Być może opinia ta jest zbyt ostra, ale nie wystarczy kilka gadających zwierząt, aby autora okrzyknąć drugim Bułhakowem.

Podsumowując – materiał na pisarza z Tomasza Sobieraja jest, i to całkiem niezły. Książka „Kiosk na środku rzeki” być może nie porywa. Mam takie odczucie, że nie jest to jeszcze nawet odpowiedź na pytanie o to, co autor powinien robić, jakim gatunkiem i tematyką powinien się zajmować. Tekst ten jest raczej pytaniem – w której części Sobieraj jest najlepszy? Jaka stylistyka najbardziej mu odpowiada? Czy jest lepszy we fragmentach komediowych, fantastycznych czy kryminalnych? Gdybym mi jednak wpadła w ręce kolejna książka Sobieraja, to bym ją przeczytała, bo widać, że talent w tym człowieku siedzi.

Sylwia Sulikowska

Autor: Tomasz Sobieraj
Tytuł: "Kiosk na środku rzeki"
Wydawnictwo: Novea Res
Rok: 2017
ISBN: 978-83-8083-749-2

2 komentarze:

  1. Szczerze powiedziawszy ja też mam mieszane uczucia, co do książek wydawnictwa Novae Res, po powyższą lekturę raczej nie sięgnę...

    OdpowiedzUsuń